Wpisy z tagiem: książkiNaMejDrodze
sobota, 02 lutego 2019
wczoraj. otrzymała tak pięknie opakowany prezent, że nie zazdrościłam Jej
tomik. dopiero po kilku latach znajomości z Nią dowiedziałam się naucz mnie * to z lewej * otwieram szeroko * może jednak Agata Gebhardt, Ona, ilustr. Kamil Targosz, Kraków 1999.
wtorek, 08 stycznia 2019
Wyjmuję książki z książek, audycji, czasopism. Znajdują mnie one na przystankach autobusowych, w dłoniach innych pasażerów komunikacji miejskiej. O istnieniu tej dowiedziałam tak. Szukałam okładki książki pt. Jedno oko na Maroko i, ku memu zdziwieniu, wyskoczyła mi okładka tej, którą skończyłam wczoraj. Klik, klik i „papierz” już do mnie szedł. Wiem, że przedwczoraj wieczorem synchronicznie — Oś w swoim domku, a ja w ulu — czytaliśmy dwie różne książki o tym samym tytule. Uśmiechałam się na samą myśl o przewrotności tego faktu. A książka? Ta, którą czytałam, gdy Oś czytał swoją? Doskonała. Wygląda na to, że potrafię również wyjąć książkę z okładki innej. Niepostrzeżenie dla mojej rodziny, mojego lekarza i mojego wydziału komunikacji, w wieku siedemnastu lat ślepłem sobie spokojnie za kierownicą pontiaca acadian rocznik 1982, należącego do mojego ojca. * […] niewidzenie nie jest nieobecnością. Obraz, którego nie widzisz, nijak nie informuje cię o swoim istnieniu, póki na przykład nie miniesz znaku stopu, który nagle pojawi się na skraju twojego pola widzenia. Dopiero wtedy przychodzi ci do głowy, że coś tam jednak było, coś, co nie pojawiło się tam, gdzie powinno. * Podejrzewam, że podobnie jak w przypadku innych chorób, szczególną cechą tej mojej jest brak granic. Konsekwencje utraty wzroku nie ograniczają się do mnie. Wpływają na życie innych, rodziny, przyjaciół i obcych i zmieniają je. […] Na tym polega prawdziwy problem i prawdziwy ból. Nie mogę zatrzymać ślepoty tylko dla siebie. * Dopiero kiedy nie mogłem używać rąk, pojąłem, jak bardzo zacząłem na nich polegać. * Nagle nie miałem argumentów przeciwko nieuniknionemu. Duma nie wystarczała, by zrezygnować z laski. […] Niepostrzeżenie ujawnił się zupełni nowy porządek świata. * O ile nie mogłem kontrolować swojej ślepoty, przynajmniej mogłem kontrolować jej pojawienie się w rozmowie. * Czas było zrobić coś dla siebie, samodzielnie, po raz pierwszy od bardzo dawna. Musiałem znaleźć własne tempo i zapomnieć o życiu uczepiony czyjejś ręki. * Poeta, którego kiedyś znałem, zdefiniował to w ten sposób: „Miłość —powiedział — jest pełnym współczucia zrozumieniem dysonansu miedzy sercem a światem”. * Widzieć oznacza coś przegapiać. Zawsze mamy do czynienia ze stratą. * W deszczu za oknem słyszę to, czego nie mogę zobaczyć. * „Kto mówi?”. Przez całe dnie i noce: „Kto mówi?” i „Kto tu jest?”. Jeśli słyszysz te pytania wystarczająco często, zaczynasz dumać nad głębią kryjącą się w odpowiedzi. Nie wiem, chciałem odpowiedzieć. Nie wiem, kto tu jest. Kim jesteśmy? Kim ty jesteś? Czy ktoś z nas może na to odpowiedzieć? * Nasze oczy wysyłają nas tam, w miejsca, na które patrzymy. * Żadnych zahamowań, żadnych przeprosin. Ani jedno, ani drugie nie było dla Seamusa konsekwencją ślepoty. Dla niego bezradność i wpadki gwarantowały towarzystwo. Jego zdaniem to było dobre. Bardzo to w nim lubiłem. * […] robiła co mogła, by ukryć się […] w milczeniu. Ryan Knighton, Jedno oko na Maroko,
wtorek, 01 stycznia 2019
Przyszedł na nią czas. Przyszedł, byśmy się rozstały. Oś zaczął czytać na poważnie książki i ciekawią go w nich ludzie. Bardziej godnego nowego Właściciela nie mogła sobie wymarzyć. Z książką tą łączy się anegdota. Gdy była nowością, środy były dla mnie niedzielą. Meldowałam się w kawiarni, zamawiałam kawę i czytałam sobie godzinami. Jednej z takich śród, wyjęłam właśnie tę książkę — tak pięknie pachniała nowością — i delektowałam się, czytając powolutku. Strona za stroną i nagle patrzę, a tu… jeden ze studentów, z którym, w trwającym wtedy semestrze, miałam zajęcia. Uśmiechnęłam się, bo to był bardzo fajny i dobry student, a tego, co przeczytałam w książce, nie wiedziałam wcześniej — nie obnosił się z tym. W tej książce najbardziej, poza spotkaniami z ludźmi, cenię sobie portrety. I jeśli coś szczególnie chciałabym zachować, są to zdjęcia. Teraz już mogę się z nią rozstać. Uśmiecham się na myśl, że będzie miał ją Oś. Uśmiecham się, bo któregoś dnia z niej wyrośnie i może ją komuś poda dalej… — Podejdź i zapytaj. * — Cześć, mam na imię Adam i jestem… * — A jak u Was z dziewczynami? * — Cześć, mam na imię Edyta… * — Cześć, mam na imię Edmund. * — Cześć, mam na imię Andrzej. * — Cześć, mam na imię Marek, mam pięćdziesiąt pięć lat i jestem prezesem firmy, która… * — Cześć, mam na imię Jarek, mam 33 lata.
Tomasz Kwaśniewski,
Jedno oko na Maroko, fot. Anna Bedyńska,
poniedziałek, 31 grudnia 2018
Nowoczesność w nas może przy nich zatrzymać się, westchnąć nad swym losem, wytchnąć. Mające bliżej do sześćdziesiątki niż pięćdziesiątki wiersze staroświeckiej jak przecinek autorki ani myślą o emeryturze. Są dostępne tylko w „papierzu” i choć musiałam na nie czekać (święta, poświęta, wrócić do ula, odebrać), to wybaczam długie czekanie z łatwością, bo literki w tomiku nieczarne, a numery stron złożone cyframi nautycznymi. W ogóle pięknie złożone szymborską cudo. Oczywiście, że przegapiłabym to wydanie, gdyby nie spotkanie, gdzie obejrzałam świeżutki egzemplarz Gepardzicy. Pewnego dnia odpowiedź padła przed pytaniem. * Spojrzał, dodał mi urody, * kiedy już wszystko będzie przeliczone * Jesteśmy bardzo uprzejmi dla siebie, * Zrobiło się nieswojo, zapadło milczenie. Prawdy ogólne mają to do siebie. * Hodował róże przez u zwykłe. Wisława Szymborska, Sól,
niedziela, 30 grudnia 2018
Wszystko moje, nic własnością, Wisława Szymborska, Elegia podróżna
z tomiku Sól,
piątek, 28 grudnia 2018
Pierwszy raz w życiu cztery książki na raz czytałam. Pierwszą skończyłam wczoraj. Drugą o jedzeniu czytam kawałek po kawałeczku. Trzecią o mózgu połykam. Czwartą, właśnie tę, skończyłam dziś. Wpadła mi w ręce przez przypadek — wyjęłam ją z Reginy Brett, dziwując się ogromnie, że przegapiłam dwie książki ulubionego Mnicha, choć na półce stoją prawie wszystkie. Niestety, wspomnianych dwóch (wtedy jeszcze mi nieznanych) nie ma w ibuku, tylko „papierz”. Zgrzytając zębami, musiałam poczekać, aż zamówione przyjdą. Miałam szczęście, zdążyły przyjść przed świętami, więc mogłam świątecznie się delektować. Ta książka koi i uczy, uczy i koi, zaprasza. Świąteczna, nie gubi swej mocy również po świętach.
Gdy odnosimy wrażenie, że jesteśmy zupełnie sami i nikt nas nie wspiera, możemy przypomnieć sobie, że to tylko percepcja. Nie jest dokładna. Pomyśl o drzewie, które teraz stoi na zewnątrz. Drzewo wspiera nas swoim pięknem, świeżością i tlenem, którym oddychamy. Ten rodzaj wsparcia jest także rodzajem miłości. Świeże powietrze na zewnątrz, rośliny, które nas karmią i woda, która spływa z kranu na nasze dłonie, wszystkie one nas wspierają. * Bycie jest sztuką i praktyką. * Nic nie jest w stanie przetrwać bez pokarmu. Wszystko, co konsumujemy, działa albo jako lekarstwo, albo jako trucizna. Myśląc o odżywianiu, zazwyczaj myślimy o tym, co wkładamy do ust, ale to, co konsumujemy oczami, uszami, nosem, językiem i ciałem także jest pokarmem. * Nie mówimy strachowi, by odszedł; uznajemy go. Nie mówimy naszej złości, by odeszła; przyjmujemy ją do wiadomości. Te uczucia są jak małe dziecko szarpiące nas za rękaw. Podnieś je i czule obejmij. Przyjmowanie do wiadomości naszych uczuć bez osądzania ich lub odpychania, obejmowanie ich z uważnością jest aktem powracania do domu. * Gdy ludzie rozumieją, ich złość słabnie. * […] sprawiamy cierpienie innym, ponieważ, jak nasi przodkowie, nie wiemy, jak poradzić sobie z odziedziczonymi energiami. * Przeszłość niezupełnie minęła. Skoro wiemy, że nasza komunikacja trwa, to wiemy również, że przeszłość wciąż tu jest, przebrana za obecną chwilę. W końcu cierpienie też wciąż tu jest; możesz go dotknąć. * Gdy idziesz, nie chodź dla samego siebie; chodź dla swoich przodków i społeczności. […] Zobacz siebie w społeczności i zobacz społeczność w sobie. * Niektóre najsilniejsze aspekty naszej komunikacji nie zawierają słów. Gdy się przytulamy, nasze serca się łączą i wiemy, że nie jesteśmy oddzielnymi istotami. Thích Nhất Hạnh, Sztuka komunikacji według mistrza Zen.
sobota, 22 grudnia 2018
mamy ochotę — zapytał. oczywiście — odpowiedziałam. Neska. Pan Ciasteczko. Heniutka. zachwycona, najedzona i zapowiadająca powtórki.
John Legend, By Christmas Eve. * Jabłoń: Sadownik: Jabłoń: * Tagi:
_RUCHOME
dialogi
ibukologia stosowana
książkiNaMejDrodze
miejscaPrzyjaznePsom
Pan Ciasteczko
świętaPolskie
21:10, dc_hexe ,
My
Link Dodaj komentarz »
środa, 14 listopada 2018
Prowiant książkowy użyczony przez Gepardzicę i Smoku poprzysięgłam sobie wydzielać — maksymalnie po pięćdziesiąt dziewięć stron dziennie. Poprzysięgłam, ale kolejne kartki łykałam jak dropsy. Pięknie złożona dawała przyjemność obcowania z papierem. Fotografie dokładnie co szesnaście stron na rozkładanych wklejkach wyznaczały rytm. Dotykanie, czytanie, oglądanie, nieśpieszenie się — wszystko po dwa razy. Koniecznie „w papierzu”. Gdyby nie Gepardzica i Smoku pewnie bym przegapiła tę książkę. Byłoby szkoda. Bardzo szkoda. Piękno to jest historia bardzo osobista. Piękno robi wrażenie i wywołuje emocje. Od piękna nie można oderwać wzroku. Od piękna przeszywają dreszcze. Wzruszasz się po prostu. W życiu i w obrazie emocje są najważniejsze. * […] kiedy oko szuka, jest w nim błysk. A kiedy zamykasz oczy, twarz traci napięcie. Relaksujesz się. I gdy nagle je otwierasz, to twoje spojrzenie nie jest martwe. * […] jak się otworzysz przed kimś, to bez względu na to, czy tego chcesz, czy nie, następuje reakcja zwrotna i jeśli się przedtem nie lubiłaś, to się zaczynasz lubić. Dlatego że trzymanie w tajemnicy swoich krępujących spraw sprawia, że zaczynamy się ich bać i wstydzić. Jeśli wyprowadzisz je na zewnątrz, to w zasadzie jesteś normalnym, fajnym człowiekiem, masz wady jak każdy inny i czujesz się wyzwolony. * Pamiętasz eksperyment Mariny Abramović w MoMA? Zastanawiałam się, dlaczego ludzie ustawiają się w długich kolejkach, by spojrzeć jej w twarz. * Opowiadał [Tom Lewis], że życie białego człowieka wydawało mu się absurdalne. Bo on, żeby zjeść mięso kangurze, brał strzelbę, polował, kopał dół, węgielek, żar, śpiewy, tańce rytualne i pyszne jedzenie. W Melbourne, żeby zjeść kawałek kangura, to musiał poczekać do piątku, aż dostanie tygodniową wypłatę i kupi w supermarkecie kawałek zamrożonego mięsa. I to było dla niego nie do zrozumienia. Nie potrafił w parę dni czy tygodni dokonać w sobie takiej zmiany, żeby wpisać się w inną kulturę. * […] chodzi o to, żeby się nie zmarnować. Żeby nie rzucić tego, co się kocha, tylko dlatego, że chwilowo nie można się tym zajmować. * A nie wolno nic na siłę wymyślać, należy czekać, aż potrzeba opowieści przyjdzie sama. * Sukcesem jest to, że ktoś może robić to, co lubi, bez względu na to, czy osiągnie najwyższy szczyt, czy nie. * Jak się kocha, to chce się być razem, i już. * Macie z Małgosią wspólnego maila. * Oczy świata otwierają się na ciebie, kiedy idziesz swoją własną drogą. * Uważam, że do wszystkiego, co robimy, przenosimy własną energię. * Zastanawiałeś się, co nas przekręca na stronę smutku? * Zauważyłem, że labrador mojej siostry bawi się tylko zieloną, plastikową konewką. Zakochał się w niej i żadne inne zabawki go nie interesowały. Pomyślałem wtedy, że istnieje związek istot żywych z przedmiotami martwymi, niekoniecznie funkcjonalnymi. Przecież pakując bagaż, oprócz najistotniejszych rzeczy zawsze wskoczy do niego coś, z czym się lepiej czujemy. * Gdybym poczuł, że jestem niczym, to nic, tylko popełnić samobójstwo. Nie, moje życie jest częścią życia w ogóle i muszę je od początku do końca spełnić, przeżyć, jak każda gałązka drzewa, jak każdy robak, jak wszystko, co żyje. I to jest mój obowiązek. * Miejsca są dla mnie ważne tylko wtedy, gdy w nich żyję. […] * Wiesz, co zauważyłem? * Nie tęsknisz za młodością? * Człowiek jest istotą społeczną. Tak było i tak jest. Dorota Wodecka, Tomasz Sikora, Kapitalnie! Tomek Sikora
niedziela, 04 listopada 2018
planowane przyjęcie na oddział. jutro. * od tygodnia wszelkie rozmowy zawiesza ten sam refren: jak wrócę do domu… jak wyjdę ze szpitala… wdzięczność, ciekawość, wewnętrzne poruszenie, zewnętrzna gotowość, niepewność i pewność, nadzieja — jednocześnie wszystko to jest od wielu dni. jak wrócę… * eksperyment nieczytania od jutra zawieszony, kundel załadowany. jestem dla siebie tajemnicą. od jutra będę też zagadką, łamigłówką medyczną. * zaprowiantowana dodatkowo przez Gepardzicę i Smoku, nie mogłam się powstrzymać przed zajrzeniem na chwilkę (zobaczyłam… wrotki, co rozbawiło mnie do łez): [D.W.] Fakt czy opowieść?
Dorota Wodecka, Tomasz Sikora, Kapitalnie! Tomek Sikora
środa, 18 lipca 2018
między tym, czego na słowa zamienić nie umiem. jeszcze nie? a może nigdy? między. trafiam na słowa, które rezonują z najgłębszą częścią mnie i mojego doświadczenia. to było jakieś dziesięć dni temu. i wciąż porusza: […] wiele z tego, co się wydarza między dwojgiem ludzi, nie może być dzielone z innymi. Marie-Louise von Franz, Alchemia. Wprowadzenie * między. utknęłam? czegoś szukam? coś ważnego nie może mnie znaleźć? malarstwo. nie pomogło. muzyka. koi tylko troszkę. fotografia. nie działa. słowa. płaski brak. między. wczoraj wieczorem chwilę przed pójściem do sypialni. automat, co sobie policzył to i owo, kowariancję i odchylenie, który często trafia tymi wyliczeniami w płot, zaproponował mi… a wśród propozycji znalazła mnie Ona. pomogło. to, co między mną a Nią się wydarzyło. co wydarza się i dziś. gdy na Nią patrzę. Autor(ka) nieznan(y/a) mi niestety :(. * Esbjörn Svensson Trio, Believe, Beleft, Below. |
Zakładki:
A. Pokochane:
O. /bez/dzietności:
O! Jadamy:
O! Ludzie:
O. Miłości:
O! Poruszający ruch:
S. O. S.:
W. Spiżarni.:
XYZ. Kiedy to się zaczęło?
Z. Jak nie oszaleć?
Tagi
*
* |